sobota, 8 listopada 2014

Hot or Szrot? Epizod 1: Renault Twingo

Tak! Pierwszy test za mną. 
Uroczy szczeniak
I jestem bardzo zadowolony.
Nie miało być tak pięknie. Jadąc do Renault Zdunek w Gdańsku podejrzewałem, że nowe Twingo mnie rozczaruje. Chciałem bardzo przetestować wersję z silnikiem Energy TCe 90, czekał na mnie jednak egzemplarz z silnikiem SCe 70. Silnik bardzo ekonomiczny i w zupełności wystarczający do miejskiej jazdy. 

Ciekawe ilu mechaników zajrzy najpierw z przodu ;)
Moc: 70 koni mechanicznych,
Pojemność silnika: 999cm3,
0-100km/h: 14,5s,
Spalanie w cyklu mieszanym: 4,5l/100km.
Jednostka napędowa byłą totalnym zaskoczeniem. W tym miejscu trzeba nadmienić, że silnik umieszczono z tyłu co oczywiście przesympatyczny Pan z Renault, górnolotnie porównywał z Porsche. Porównanie może niezbyt trafione, ale umieszczenie motoru z tyłu, w tak małym samochodzie wzbudziło we mnie pewną nostalgię.
Nostalgię za polskim Maluchem. Malutki silniczek drgał podobnie jak w Maluchu. Oczywiście, że drgania były odczuwalne tylko na tylnej kanapie auta i w sposób bardziej przyjemny niż denerwujący.
Pięciu biegowa skrzynia biegów w połączeniu z tą jednostką dawała spory komfort w lawirowaniu przez miejskie uliczki, dodatkowo samochód okazał się być bardzo elastyczny, nie trzeba
Jaskrawy pomarańcz, a za oknem szaro
było kręcić obrotów do maksymalnych wartości, aby poczuć 70 galopujących rumaków. Wręcz przeciwnie opuszczały boxy już na bardzo niskich obrotach.
To właśnie było to na co jako pierwsze zwróciłem uwagę. I wtedy zacząłem przyłapywać siebie samego na jakiejś dziwnej sympatii do tego autka. Może trochę dlatego, że jest nietypowe, może przez jago spojrzenie - spojrzenie uroczego szczeniaczka, który chce się pobawić,

a może przez komfort jazdy jaki daje. Powoli przyzwyczajałem się, że Twingo zaskakuje mnie na każdym kroku. Okazało się bardzo wygodne, bardzo miękkie. Renault zachwala promień skrętu mniejszy o metr w stosunku do innych aut w klasie. Jest to odczuwalne, bardziej ucieszył mnie jednak prześwit znacznie większy od większości miejskich aut. W naszych miastach usłanych progami zwalniającymi jak skrzynki pocztowe ulotkami, to niewątpliwy atut. Siedzenia nie są zbyt wyprofilowane co ucieszy każdego kto ceni czuć przestrzeń w aucie, bo w Twingo jest jej masa. No dobra tylko z przodu. Jest też i sportowy akcent - wspaniale ścięta, dość mała kierownica, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Nice!
Tak samo jak plastiki w aucie. Materiały użyte we wnętrzu auta są po prostu dobrej jakości i nie wyglądają tandetnie, a mnogość kombinacji zestawień kolorystycznych przeróżnych drobiazgów jak obwódka deski rozdzielczej czy element na tapicerce pozwala na daleko idące spersonalizowanie auta.
W środku samochód jest ładny. Obiektywnie ładny. Dla mojej dziewczyny 'O mój boże! Jaki słodziak^^'. I zapewne kobiety częściej będą zasiadały za kierownicą nowego Twingo, bo bajecznie łatwo się prowadzi i auto ma styl. Nie jest przesadzone jak Opel Adam. Jest malutkie i wciśnie się nawet na ostatnie wolne miejsce parkingowe, na które z pozoru można postawić co najwyżej rower.
Kończąc pochwalną litanie na temat tego maluszka wspomnę tylko o standardowym radio i fabrycznym uchwycie na smartphona. Wspomniane radio ma bluetooth i połączy się z Twoim mądrym telefonem, który umieścisz we wcześniej wspomnianym uchwycie, a ściągając na niego specjalnie przygotowaną przez Renault appkę, dzięki której na ekranie telefonu będziesz mógł wyświetlić obrotomierz a także inne ważne parametry auta. Rozwiązanie proste, a dzięki niemu nie trzeba kupować droższej opcji auta, z ekranem LCD.
My Twingo, bagaże statkiem

Tutaj koniec pochwał. Minusów nie jest dużo.
Przede wszystkim, bardzo mały bagażnik. Z przodu nie ma żadnej skrytki, ukryto tam akumulator i zbiorniczki na płyny. Pod tylną klapą w zasadzie znajduje się tylko mała półeczka. Producent informuje, ze zmieści się tam 219 litrów. 
W praktyce będzie to maksymalnie torba z zakupami i torba na siłownie.
rekompensuje to trochę tylna kanapa i łatwy dostęp do niej dzięki temu, że samochód jest czterodrzwiowy. Jeżdżąc we dwójkę zakupy możemy rzucić na tylne siedzenia, a w czwórkę jeździć byłoby i tak niewygodnie. Małą przestrzeń bagażową w zasadzie ciężko nazywać wadą, przecież samochód z założenia jest malutki i ciężko spodziewać się po nim luku bagażowego jak w dreamlinerze.
Na minus zaskoczyła mnie też głośność silnika, który nie brzmi nadzwyczajnie, a jest wyraźnie słyszalny w środku auta. Kwestia przyzwyczajenia choć nie każdy może lubić dźwięk trzycylindrowca napędzającego małe Twingo.

Boli też elektroniczny prędkościomierz ni jak nie komponujący się z resztą wnętrza.
U nas czarno-biało, a jak u Ciebie?

Nasz egzemplarz wart około 37-38tys. złotych(wersja ZEN). Cena podobna jak ceny rywali czyli np. Skody Citigo. W moim mniemaniu Twingo jest ciekawszą propozycją, chociażby ze względu na stylistykę.
Ciekawą opcję wydaje się też materiałowy dach za dopłatą 4000zł.

Sam zdecydowałbym się na auto z silnikiem o mocy 90KM w wersji Intense. Trzeba wtedy liczyć się z kosztami w okolicach 45 tys. złotych, egzemplarz taki będzie miał na pewno więcej sportowego pazura. Dodatkowo otrzymamy system kontroli pasa ruchu czy Stop&Start.
Auto godne polecenia. Znacząco inne, nieszablonowe, przy tym dające ogromną frajdę z jazdy i bardzo ładne. Jest kilka minusów, ale oddaje to idealnie porównanie do szczeniaczka - radość i zabawa nieziemska, a to, że czasem narobi Ci na dywan...
Według najdoskonalszych wzorów, opartych o całki, równania
'A na prędkościomierz nie mamy pomysłu'
różniczkowe drugiego stopnia, pragnę wystawić ocenę w skali SZROTA, gdzie 10 to absolutny Top, a 0 to totalna porażka.
Twingo zasłużyło na 8.

Teraz trochę odejdę od tematu.
Jestem Wam bardzo wdzięczny, bo dzięki temu, że nabijacie tutaj wyświetlenia, dajecie lajki na Facebooku będą kolejne testy i kolejne notki.
Oczywiście po raz kolejny zapraszam na pejdża.
Trzymajcie się ciepło i pamiętajcie, że pora zmienić opony ; )